Rozdział II
Ja sie chyba dedne przez tego Lidera. Ciągle coś. Zrób to, zrób tamto. Nawet chwili wytchnienia - pomyślała Asoka. Rzeczywiście, Pain nie dawał dziewczynie czasu na własne zajęcia. Znowu chciał jej dać jakieś zadanie więc biegła przez organizację do jego gabinetu. Zmęczona wpadła do pokoju bez pukania. Wtedy się dowiedziała, że widocznie idzie na prawdziwą misję, ponieważ było tutaj rodzeństwo Uchiha. Posiadacz Rinnegana odchylił się na fotelu dokładnie tak, jak tydzień temu, kiedy dołączyły i powiedział
- Wasza czwórka idzie na misje. Musicie... przekonać Sasuke do Itachiego, żeby przestał próbować go zabić itd.
- Co?! - wybuchła różowowłosa - ty rudowłosy kurduplu co ty sobie wyobrażasz?! Że my jacyś cudotwórcy jesteśmy?! Ty... ty chcesz się nas pozbyć! Żeby nas zabił!
Wymyślałaby mu jeszcze, lecz on przerwał jej i zaczął literować jej imię
- A...
- To szaleństwo! Zabije nas!
- S...
- Nie mam zamiaru iść na pewną śmierć!
- O...
- To samobójcza misja!
- K...
- Jak możesz być takim nieczułym i podłym kurduplem?!
- A...
- Wycofaj tą misję, rozumiesz?!
- K...
Wtedy dopiero zrozumiała, że zaczyna literować jej nazwisko. Zaraz zaczęła się tłumaczyć.
- Ale jeżeli tak bardzo chcesz to oczywiście… idziemy! - powiedziała do pozostałych i wyszła.
***
Znaleźli go nad jeziorem. Kiedy ich zobaczył nieźle się wkurzył.
- Co ty tu robisz, Itachi?! Chcesz, żebym cię zabił?!
- On nie miał tego na myśli - odezwała się Asoka - przyszedł tu, ponieważ chce wytłumaczyć.
- Co wytłumaczyć?! Że zabił cały klan, bo chciał się sprawdzić?!
- Wcale nie zabiłem klanu. To Madara. Nie moja to wina. Miałeś zwidy.
- C… co?
- Nie zabiłem ich. Pewien Uchiha, który podaje się za Madarę wcale nim nie jest.
- Koniec tkliwych przemówień - różowowłosa zniecierpliwiła się - idziemy. - Ale dokąd?
- Do Akatsuki. Zabijecie go i problem z głowy - uśmiechnęła się i zaczęła biec.
========
wybitnie krótki ten rozdział. Ale musiałam coś w końcu napisać -.-
Ja sie chyba dedne przez tego Lidera. Ciągle coś. Zrób to, zrób tamto. Nawet chwili wytchnienia - pomyślała Asoka. Rzeczywiście, Pain nie dawał dziewczynie czasu na własne zajęcia. Znowu chciał jej dać jakieś zadanie więc biegła przez organizację do jego gabinetu. Zmęczona wpadła do pokoju bez pukania. Wtedy się dowiedziała, że widocznie idzie na prawdziwą misję, ponieważ było tutaj rodzeństwo Uchiha. Posiadacz Rinnegana odchylił się na fotelu dokładnie tak, jak tydzień temu, kiedy dołączyły i powiedział
- Wasza czwórka idzie na misje. Musicie... przekonać Sasuke do Itachiego, żeby przestał próbować go zabić itd.
- Co?! - wybuchła różowowłosa - ty rudowłosy kurduplu co ty sobie wyobrażasz?! Że my jacyś cudotwórcy jesteśmy?! Ty... ty chcesz się nas pozbyć! Żeby nas zabił!
Wymyślałaby mu jeszcze, lecz on przerwał jej i zaczął literować jej imię
- A...
- To szaleństwo! Zabije nas!
- S...
- Nie mam zamiaru iść na pewną śmierć!
- O...
- To samobójcza misja!
- K...
- Jak możesz być takim nieczułym i podłym kurduplem?!
- A...
- Wycofaj tą misję, rozumiesz?!
- K...
Wtedy dopiero zrozumiała, że zaczyna literować jej nazwisko. Zaraz zaczęła się tłumaczyć.
- Ale jeżeli tak bardzo chcesz to oczywiście… idziemy! - powiedziała do pozostałych i wyszła.
***
Znaleźli go nad jeziorem. Kiedy ich zobaczył nieźle się wkurzył.
- Co ty tu robisz, Itachi?! Chcesz, żebym cię zabił?!
- On nie miał tego na myśli - odezwała się Asoka - przyszedł tu, ponieważ chce wytłumaczyć.
- Co wytłumaczyć?! Że zabił cały klan, bo chciał się sprawdzić?!
- Wcale nie zabiłem klanu. To Madara. Nie moja to wina. Miałeś zwidy.
- C… co?
- Nie zabiłem ich. Pewien Uchiha, który podaje się za Madarę wcale nim nie jest.
- Koniec tkliwych przemówień - różowowłosa zniecierpliwiła się - idziemy. - Ale dokąd?
- Do Akatsuki. Zabijecie go i problem z głowy - uśmiechnęła się i zaczęła biec.
========
wybitnie krótki ten rozdział. Ale musiałam coś w końcu napisać -.-
No trochę krótki, nie powiem xd
OdpowiedzUsuńNowy szablon wyczuwam? ;>
Dobrze wyczuwasz ^.^
OdpowiedzUsuńjak się podoba? :>
Dobre xD
OdpowiedzUsuńPisz częściej i więcej! Rozdział jest za krótki -.-